Diebold nie odda źródeł

Kontynuacja amerykańskiej sagi o głosowaniu elektronicznym. Główny producent amerykańskich maszyn do głosowania może wycofać się ze stanu Północnej Karoliny po decyzji sędziego, który nakazał firmie ujawnienie kodu źródłowego urządzeń.

Po decyzji sędziego, który orzekł że nie może zrobić dla Diebold wyjątku od prawa stanowego przedstawiciel producenta powiedział, że firma rozważa zaprzestanie sprzedaży maszyn do głosowania w Północnej Karolinie by pozostać w zgodzie z prawem.

Diebold nie chce i nie może ujawnić kodu źródłowego swoich produktów - urządzenia są oparte o Windows, a przedstawiciel firmy twierdzi że nie jest upoważniony do ujawnienia kodu źródłowego systemu a także wszystkich osób pracującym nad tym systemem operacyjnym.

Przepisy stanu wymagają bowiem by producent udostępnił specjalistom z komisji wyborczej "całość oprogramowania mającego wpływ na funkcjonalność, ustawienia, konfigurację i pracę urządzenia", w tym także oprogramowanie wyprodukowane przez firmy trzecie - oraz imienną listę programistów, którzy pracowali nad projektem.

Wymaganie to wprowadzono po to, by uchronić się przed fałszerstwami wyborczymi (np. po aferze Yang Enterprises) lub sytuacjami takimi jak w listopadzie 2004 roku kiedy podczas wyborów w Carteret County ponad 4 tys. głosów po prostu "wyparowało" z maszyn do głosowania. Nawiasem mówiąc, były one produkcji Diebolda.

Uczyć się na cudzych błędach

Temat wyborów elektronicznych przewija się w polskich mediach regularnie i wkrótce stanie się równie aktualny jak na przykład podpis elektroniczny. Jednak rodzima administracja zbyt często bohatersko walczy z problemami, które u innych w ogóle nie zaistniały albo zostały dawno rozwiązane.

Zastosowanie "polskiej wersji" (nie do końca zgodnej z dyrektywą unijną) prawodawstwa o podpisie elektronicznym doprowadziło do tego, że mamy obecnie cztery firmy wystawiające certyfikaty, cztery aplikacje do ich wystawiania i... cztery niekompatybilne formaty podpisu. Z tego i z innych powodów podpis elektroniczny mało kto stosuje w praktyce.

Już od pięciu lat toczy się spór o oficjalne ujawnienie utajnionego formatu KSI MAIL programu Płatnik Teletransmisja napisanego przez Prokom na zlecenie ZUS. Jest tym bardziej absurdalny, że... format ten od dwóch lat jest już publicznie znany, chociaż stało się to bez udziału ZUS czy Prokomu, który napisał aplikację. Paradoksalnie, sprawa ta miała duży wpływ na późniejsze polskie prawodawstwo dotyczące stosowania otwartych formatów danych w administracji publicznej. Mimo to sprawa KSI MAIL po dziś dzień jest w sądzie.

Warto więc z uwagą śledzić problemy amerykańskiej demokracji w zetknięciu z głosowaniem elektronicznym, zanim okaże się że mamy już w Polsce urządzenia do głosowania wiodącego producenta, które działają równie dobrze jak legendarny system informatyczny dużej, państwowej instytucji ubezpieczeniowej albo system obsługujący wybory słynne samorządowe z 2002 roku.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200